Krwawa Pętla raz jeszcze

Brwinów 28-29.11.2015 r.
(relacja z wycieczki)

relacje z innych imprez
powrót

Krwawa Pętla - czy rzeczywiście tak krwawa jak Piekielny Szlak? To mój drugi wypad na szlak okrążający W-wę (2014). Piotrek będzie tu pierwszy raz. Próba namówienia któregoś ze znajomych na jesienną wycieczkę kończy się niepowodzeniem. Wybieramy przeciwny do oficjalnie obowiązującego kierunek jazdy zgodny z ruchem wskazówek zegara. W przypadku startu z Brwinowa będzie to trudniejszy wariant. Trudniej przejezdne odcinki pozostawimy na koniec.

ostatnie przygotowania


W szybkim tempie pokonujemy pierwsze 20 km dzielących nas od Puszczy Kampinoskiej. Asfalty, szutry i sprzyjający wiatr ułatwiają jazdę. "Puszcza" to bardzo cywilizowane miejsce. Przeważają tu szutrowe i twarde gruntowe drogi. Nieliczne, niezbyt obfite piaski nie przeszkadzają w jeŸdzie. Zamiast wilków spotykamy jedynie puszczone luzem psy.


Mijamy pierwsze na trasie kampinoskie bagna. Chociaż stałych bywalców odbywających się w najdłuższy czerwcowy dzień objazdów słowo bagno wprawia w przerażenie nie sposób się tu dopatrzeć chociażby kropli wody. "Suche" bagna mijać będziemy aż do końca jazdy. Mija pierwsze 50 km trasy, powoli zapada zmierzch, opuszczamy największy kompleks leśny na trasie.

kampinoskie bagna


Teraz niewielkie lasy będą przeplatały się z polami. Wrażenie, że znajduję się w środku lasu znika, gdy raz po jednej, raz po drugiej stronie prześwitują światełka pobliskiej cywilizacji. Przeprawa mostem na drugi brzeg Wisły. Odcinek wału przeciwpowodziowego porośnięty kępkami trawy nie należy do przyjemności. Wreszcie Nieporęt – mój pierwszy punkt orientacyjny. Na skwerku przed ratuszem odpoczywałem podczas pierwszego przejazdu. Do zakończenia wycieczki pozostaje nam tylko 150 km. W znajdującym się tu supermarkecie Piotrek robi zakupy, ja tradycyjnie pochłaniam pojemnik makaronu.

Rembertów - zatłoczony rok temu, teraz opustoszały


Przed nami najsłynniejsze miejsce na trasie Krawej Pętli – Horowe Bagno. Podobno latem woda sięga tu do kolan. Podobnie jak podczas poprzedniego objazdu mogę tylko wierzyć na słowo. Teraz nie ma po niej nawet śladu. Jedyne, nieliczne łatwe do ominięcia na trasie bagna pojawiają się na leśnych drogach.

W przeciwieństwie do bagien nieodmiennie nie zawodzi fascynująca ścieżka poprowadzoną wzdłuż skarpy nad płynącą poniżej rzeką Mienia. Lubię takie miejsca. Uwielbiam szybką jazdę tak krętymi i wąskimi ścieżkami. Rok temu pokonywałem je za dnia. Teraz jadę w ciemnościach przy sypiącym śniegu. Wrażenia niezapomniane. Przy rosnącym obok ścieżki stareńkim dębie robimy chwilę przerwy.


Suchy śnieg przechodzi w mokry, ściśle przylegający do ubrania. Sytuacja staje się nieciekawą. Okazuje się, że kurtkę, która by mnie chroniła przed śniegiem i chłodem wypadła wcześniej z niedokładnie zasuniętej sakwy. Nie chcę nawet myśleć o tym, co będzie jeżeli nie przestanie. Przestaje. Mijamy Otwock. Interesująca trasa wije się w różnych kierunkach. Intensywnie wspomagając się wskazaniami GPS-a staramy się jednocześnie odnaleŸć znaki szlaku turystycznego.


Przede mną odcinek na który czekałem i którego obawiałem się od początku - wał p-pow przed Górą Kalwarią. Rok temu wał był niemal nieprzejezdny - porastała go wysoka trawa i chwasty. Obawy były nieuzasadnione. Teraz po niedawnym strzyżeniu, wał jest goły a jazdę utrudniają jedynie kępki traw.

Czas na tradycyjne podczas wspólnych wycieczek ognisko z pieczeniem kiełbasek. Rozpalenie ognia po opadach mokrego śniegu graniczy z cudem. Walka z ogniem (a raczej z jego brakiem) przedłuża się ale kończy się sukcesem. Powoli rozwidnia się więc niechętnie ale ruszamy dalej.

Być może ostatnia na Mazowszu wąskotorówka - czasami dociera tu linia wycieczkowa


Po doskonałym początku, przyzwoitym tempie w środkowej częœci trasy przychodzi kryzys. Nieplanowane odpoczynki. Tempo, któreg nie powstydziłby sie średni piechur. Najlepiej oddaje to poranny telefon do żony.

- Ile wam zostało do końca?
- 50 km,
- To za 2 godziny będziecie na miejscu?
- Będziemy za 5 godzin,
- (śmiech)

Końcówka to walka z końskim szlakiem. Po kilku kilometrach Piotrek rezygnuje z wykorzystywania siodełka, gdyż wiąże się to ze zbyt bolesnymi odczuciami. Na stację wpadamy na 10 minut przed odjazdem pociągu. Pokonanie ostatnich 54 km zajęło nam 6 godzin.

Po wcześniejszym pokonaniu Piekielnego Szlaku, trasa Krwawej Pętli rozczarowuje, jest tu płasko i monotonnie. W mojej pamięci utkwiło wyjątkowo dużo twardych i asfaltowych dróg. Być może to wynik tego, że większość piachów i miękkich błotnistych odcinków dróg było zmrożonych.

Statystyka:

Dystans: 250 km,
Czas trasy: 25:26
Czas jazdy: 18:33
Srednia prędk.: 13,5 km/godz.
Max.prędk.: 33,6 km/godz.
Przewyższenie: 429 m


Łódź, 1 grudnia 2015 r.

Krzysztof Wiktorowski (wiki)
e-mail: wiki256@gmail.com


powrót