.
Po wielomiesięcznych oczekiwaniach nadchodzi ten weekend, ten dzień kiedy mogę wsiąść w pociąg i zameldować się w Robakowie, w którym znajduje się baza III Kórnickiego Maratonu Turystycznego. Ponieważ równie ważne jak udział w ultramaratonie stało się dla mnie zaliczanie gmin, będę chciał (za zgodą organizatora) nieco zmodyfikować "moją 500-tkę". Próby pogodzenia wspólnej jazdy z zaliczaniem możliwie dużej liczby gmin kończą się porażką pierwszej z koncepcji. Nie udaje mi się wyznaczyć trasy, która obejmowałaby chociażby pierwszy z punktów żywieniowych. No cóż, będę musiał obyć się smakiem.
Z niecierpliwością oczekuję na zjazd w kierunku Warty. Jak ułoży się przeprawa startujących w kilkuminutowych odstępach grup? Spóźniamy się na prom o 2 może 4 metry. Możemy jedynie pomachać tym, którzy się tam znaleźli. Po kilku minutach to my jesteśmy tymi szczęśliwcami, a na brzegu pojawiają się kolejni zawodnicy.
Koniec ze wspólnymi postojami na sikanie, na wizytę na stacjach, sklepach i na odpoczynki (zwykle wtedy gdy nie mam takiej potrzeby i ochoty). Dalszą trasę pokonam tak jak najbardziej lubię - samotnie. Był podjazd, będzie i zjazd. Zjeżdżając z wiatrem w dolinę Warty rozpędzam się prawie do 60 km/godz.
Uzupełniam płyny, posilam się i ruszam na przesmyk nad J.Gopło. Nigdy nie zastanawiałem się gdzie to jezioro się znajduje, jednak zaskakuje mnie, że to właśnie w tym miejscu. Wieża, która kojarzy mi się z tym miastem rozczarowuje. Zmieniająca kierunek trasa pozwala na chwile (tylko chwilę) wytchnienia. Mijam kolejne widoczne z daleka jezioro.
Wraz z nastającym zmierzchem wiatr cichnie. To nadzieja na szybką, nocną jazdę. Jadąc na zachód widzę zbierające się nad horyzontem ciemne chmury. W kierunku kolejnej gminy Powidz prowadzi twarda ale gruntowa droga. Przejeżdżające samochody wzniecają obłoki białego pyłu. Pojawiają się pierwsze pojedyncze krople deszczu. Pojawiają i znikają. Jeszcze mam nadzieję, że uda się przejechać całą trasę na sucho. W kolejnej miejscowości zaczyna padać już całkiem konkretnie. Dopiero gdzieś na jej obrzeżach, kiedy jestem już dobrze zmoczony pojawia się wiata. Prognozy się sprawdziły - miało padać ok. 23 i pada.
Przejeżdżam przez ociekające wodą ulice Mogilna. Zawracam w kierunku gminy Trzemeszno. Ślad prowadzi drogą pomiędzy polami. Pomimo, że przez ostatnie godziny nieźle popadało, trafiam na nie dające się pokonać piaski. Jadąc/prowadząc rower mijam najwyższy punktu (ok. 155 m) na mojej trasie. To nie jest droga, którą chciałbym dalej jechać. Wycofuję się z kolejnego odcinka piaszczystej drogi do mijanego chwilę wcześniej asfaltu. Decyduję się na improwizację i objazd ciężkiego odcinka. To co z mapą byłoby prościzną, z GPS-em staje się loterią. Każda z asfaltowych dróg może w każdej chwili skręcić w niepożądanym dla mnie kierunku. Tym razem udaje mi się. Mijam przejazd kolejowy i widzę tablicę z nazwą gminy.
Trzygodzinny deszczowy postój, który miał mi zapewnić odpoczynek nie spełnił swojego zadania. Co rusz dopada mnie senny kryzys. Szukam najbliższej (nieraz bardzo odległej) wiaty zatrzymuję się na krótki kilku - kilkunastominutowy sen i po chwili jadę dalej. Po 4 czy 5 takiej próbie kryzys mija. Czas na dalszą walkę z uporczywym wiatrem i pojawiającymi się nieasfaltowymi skrótami.
Z żalem mijam ostatnie miejsce w którym w oczywisty sposób mógłbym o kilkadziesiąt kilometrów skrócić trasę. Tak naprawdę to nawet o tym nie myślę. Jestem znużony dotychczasową jazdą ale zmęczenie nie uniemożliwia jazdy. Do dalszej jazdy mobilizuje lista gmin, których bym już dzisiaj nie odwiedził. No i wisi nade mną "groźba" orga, że mogę wtedy dostać jedynie medal za 300-tkę. Czerniejewo, Nekla. Im bliżej mety tym więcej gruntowych dróg. Jeszcze tylko gmina roda Wielkopolska zaliczana odległymi od centrum opłotkami. Jeszcze ostatnie kilometry pokonywanej pod wiatr drogi przez pola. Uliczki rozbudowującego się Robakowa i melduję się na mecie.
Wracam z turystycznie pokonanej, turystycznej trasy na Kórnickim Maratonie Turystycznym. Na mapie Polski mogę zakreślić 36 nowych gmin.
Statystyka:
Start 5.08.2017 - godz. 8:10
Meta 6.08.2017 - godz. 12:28
Dystans - 517,3 km
Czas trasy - 28 godz. 18 min.
Czas jazdy - 23 godz. 27 min.
Czas postojów - 5 godz. 05 min.
Prędkość śr. - 22,5 km/godz.
Prędkość max. - 59,3 km/godz.
Przewyższenia - 1540 m